Zadaniem komunikacji w każdej organizacji jest budować mosty, zasypywać podziały i tworzyć przestrzeń do rozmowy. Gdybym w to nie wierzyła, już dawno zmieniłabym pracę. Dlatego łamie mi serce przyzwolenie na szafowanie metaforą wojny w biznesie.
Mam dość dzielenia, dwóch stron barykady, wojen podjazdowych, wytykania palcem wrogów i ciągłej mobilizacji. Te wszystkie militarne metafory tak bardzo weszły nam w krew, że już nawet nas nie dziwią. Ot „business as usual”. Ale to nie znaczy, że nie meblują nam świata w określony sposób.
Przez ostatnie tygodnie spisywałam więc argumenty przemawiające za tym, że stan wojny zabija nasze organizacje i zbierałam metafory, które mogą te wojenne zastąpić. Zostaje nam już tylko jeden krok. Lista kontrolna wojennych wyrażeń, które z organizacyjnej komunikacji należy wyrzucić. I ją znajdziesz na końcu tego wpisu.
Lista kontrolna wojennych wyrażeń
Wyrzuć z organizacyjnego słownika raz a dobrze
wypowiadamy wojnę
wróg
piąta kolumna
sabotaż
po drugiej stronie barykady
kto nie z nami, ten przeciw nam
ofiary muszą być
rzucamy dodatkowe posiłki
front działań
jesteśmy w natarciu / ofensywie
jesteśmy w defensywie
wycofujemy się na bezpieczne pozycje
bombardujemy pomysły
wygraliśmy bitwę, a nie wojnę
Lista kontrolna wojennych wyrażeń nie jest aż tak długa, jak można się było spodziewać. Aż chciałoby się strawestować słowa Churchilla, że tak niewiele słów może dokonać tak wiele zniszczenia dla tak wielu organizacji. To dowód na siłę metafory wojny. Kilkanaście zaledwie wyrażeń jest w stanie wywołać silne emocje i mocno wpłynąć na kulturę naszej firmy. To także powód do optymizmu. Zgodzisz się pewnie, że mamy większe szanse, żeby wyeliminować używanie kilkunastu wyrażeń niż kilkudziesięciu.
Zdemilitaryzowany wojenny żargon
Uważaj na kontekst
strategia
taktyka
mobilizacja
zwycięstwo
porażka
Strategia, taktyka, mobilizacja – te słowa o bardzo jasnej wojennej etymologii są dziś na szczęście niemal całkowicie zdemilitaryzowane. Mobilizacja pojawia się często w sporcie, strategia wydaje się słowem do cna biznesowym, taktyki szybciej skojarzą się z grami planszowymi niż polem walki. I dobrze. Jeśli jednak pojawią w kontekście rzucania dodatkowych posiłków na kolejny front działań, który zmusi wrogą konkurencję do defensywy, to znowu zaczyna w nich pobrzmiewać echo wojennej zawieruchy. Dlatego tak bardzo w ich wypadku kluczowy jest kontekst.
Stan umysłu
Nie mam złudzeń, że stan wojny w naszych organizacjach to nie tylko słowa, ale i silne przekonania pracujących w niej osób. Wciągnięcie kilkunastu wyrażeń na listę zakazanych nie zamknie sprawy. Ale już sama rozmowa o słowach może być wstępem do rozmowy o tym, jak my w naszej organizacji rozumiemy biznes i czy na pewno chcemy wpisywać nasze działania w logikę wojny.
Mówmy o pokoju. Nie o wojnie. Biznes to współpraca.
Pobierz listę.