Nie można być trochę w stanie wojny – włączenie takiego opisu rzeczywistości w Twojej organizacji wszczepia w nią określone przekonania, które zaczynają mocno kształtować organizacyjną kulturę. I nawet jeśli przyniesie chwilową mobilizację, to na dłuższą metę metafora wojny szkodzi Twojej organizacji. A to dlatego, że metaforę wojny bierzesz z całym dobrodziejstwem inwentarza. A uwierz mi, to nie jest przyjemny inwentarza.
1. Wróg
Wojna wymaga wroga. Pół biedy jeśli wrogiem jest jakieś zjawisko, ale nawet wtedy zastanów się, czy nie lepiej walczyć o coś, a nie przeciwko czemuś. Bo często temu czemuś przypisujemy jakąś nazwę, twarz i już z kategorii abstrakcyjnej staje się realnym wrogiem.
Najłatwiej i najszybciej za wroga uznać konkurencję. Tylko takie podejście ma kilka wad. Jak wtedy traktować osoby, które odeszły do konkurencji? Zdrajcy? A co jeśli będą chcieli wrócić? A jeśli przydarzy się Wam fuzja albo przejęcie? Jakikolwiek wykres konsolidacji wielkich koncernów pokazuje, że droga od silnej konkurencji po konieczność współpracy potrafi być bardzo krótka. Ile fuzji i przejęć było drogą przez mękę, bo obie firmy utrzymywały się w przekonaniu, że tamci za płotem to śmiertelny wróg? Jak zachować twarz, kiedy wróg nagle staje się sojusznikiem?
2. Piąta kolumna
Na wojnie wymaga się bezwzględnej lojalności. Kto nie z nami, ten przeciwko nam. Załóżmy więc, że ktoś ośmieli się mieć inne zdanie lub zwrócić uwagę na problem wewnątrz firmy. Łatwiej go będzie ochrzcić zdrajcą, piątą kolumną i oskarżyć o sabotaż, czy wspólnie poszukać rozwiązania? Każdy dział, który ma uzupełniające się, ale nie identyczne cele, staje się automatycznie wrogiem. Sprzedaż zaczyna oskarżać produkcję o sabotaż, produkcja logistykę o pracę na rzecz konkurencji.
3. Druga strona barykady
Barykada ma to do siebie, że zasłania skutecznie, kto za nią stoi i jaki on jest. Można mu więc z łatwością i bez konieczności doklejać łatki. Klasyczny mechanizm „my i oni”. Dobrze to widać w rozmowach rekruterzy – kandydaci. Kiedy proces rekrutacyjny traktuje się jako wojnę, to mamy wysyp instrukcji jak „wygrać na rozmowie rekrutacyjnej” i wręcz etnograficzne opisy dziwactw kolejnych, roszczeniowych pokoleń X,Y,Z. To się nie ma prawa udać.
4. Wódz
Rolą wodza jest wydawać rozkazy, rolą żołnierzy – wykonywać. Może to i efektywne, tylko jakoś tak mało koresponduje z gospodarką opartą o wiedzy. No bo, kto będzie chciał słuchać pojedynczego piechura? Z rozkazami się przecież nie dyskutuje. Słyszysz jak ta metafora zamyka wszelkie próby usprawnień? Jak zwalnia z odpowiedzialności za organizację większość pracujących w niej ludzi? Jak buduje bierne posłuszeństwo, tam gdzie oczekujemy zaangażowania?
5. Ofiary
Metafora wojny promuje określone zachowania – rywalizacyjne a nie koncyliacyjne, nacisk na efekt a nie sposób jego osiągnięcia, realizację celu a nie interesy jednostki. Samo pojęcie interesów w metaforze wojennej zamienia się w przyczółki, bazy i wszelkie inne cele, które się zdobywa (siłą), a nie uzgadnia lub negocjuje. A gdzie się drwa rąbie, tam wióry lecą. W metaforę wojny wpisane są więc ofiary, tłumy bezimiennych żołnierzy siedzących w okopach, czy wojska przerzucane z frontu na front jak pionki na strategicznej mapie.
6. Porażka
Metafora wojny narzuca optykę wygrana – przegrana. Kompromis będzie zawsze zgniły, porażka będzie goryczą, a wygrana staje się celem, do którego można dążyć po trupach. Tylko, że dobry biznes opiera się na rozwiązaniach wygrany-wygrany. Metafora wojny wyklucza nawet ich poszukiwanie.
7. Wygraliśmy bitwę, a nie wojnę
Nie bez powodu niektóre wojny w historii Europy nie są określone celem albo imionami wojujących stron, ale czasem trwania. Rzeczywistość wojny, ciągłego konfliktu, zagrożenia sprawia, że jesteśmy wyczerpani. Utrzymywana w organizacji metafora wojny tylko je wzmacnia. Sukces umniejszany jest powiedzeniem, że „wygraliśmy bitwę, nie wojnę”, kolejne wyzwania „otwierają nowe fronty walki”, a ciągle nieosiągalny cel (bo rzadko udaje się „wykończyć” konkurencję) to męczy, spala i frustruje.
Kiedy więc buzująca w żyłach adrenalina zachęca Cię do walki, zastanów się, czy na pewno chcesz swoich ludzi porwać do wojny. Czy cel wart jest tych wszystkich wrogów, porażek, okopów, frontów, sabotażów i ofiar, które razem w metaforą wojny, nieuchronnie wkroczą w rzeczywistość Twojej organizacji.
Buduję listę kontrolną wyrażeń, które wprowadzają nasze organizacje w stan wojny i których dlatego lepiej unikać. Szukam przykładów metafor, którymi te wojenne można zastąpić.
Przyłącz się. Dorzuć słowa i porównania wojenne, których warto unikać. Zaproponuj inne metafory, które pomogą biznes wytłumaczyć, ale nie wprowadzą go w stan wojny.
Mówmy o pokoju. Nie o wojnie. Biznes to współpraca.
.